Rodzina i żywe życie

Rodzina i żywe życie

Rodzina może przynieść ból, cierpienie lub poczucie miłości i radości. Co robić, aby wydarzyło się to drugie? W jaki sposób tworzyć żywą rodzinę?

Co to znaczy w ogóle rodzina? Po co jest ona? Te wszystkie pytania były dla mnie zagadką. Czułem rodzinę w domu, gdzie się wychowywałem, jak i z ludźmi, których dużo wcześniej nie znałem. Jestem ojczymem Poli i Matiego, ojcem Noego i wkrótce zostanę ponownie ojcem. Co jest rodziną?

Co łączy te wszystkie doświadczenia? Za każdym razem czułem bliskość i miłość. Miałem poczucie, że druga osoba chce dla mnie dobrze, troszczy się o mnie lub ja o nią, ufamy sobie.

Tęsknota za matką, ojcem i bliskością.

Co jeśli tworzymy rodzinę, ponieważ tęsknimy za ciepłem w domu? Za atmosferą taką jaką wynieśliśmy z naszego gniazda, za ciepłem, które wypełnia matka?

Zauważyłem, że z automatu chcę, aby Ewa wypełniała dom miłością – smacznymi, ciepłymi posiłkami i ciepłem. Ja zaś przyjmuję rolę męską, chcę zarabiać, tworzyć schronienie dla rodziny.

Gdy tak się dzieje, czuje się dobrze. Zapala mi się więc tutaj żółta lampka. 

Potrafi mnie odpalić to, gdy Ewa nie chce przygotowywać posiłków dla dzieci lub mnie. U mojej babci i matki, było to nie do pomyślenia. Po wielu doświadczeniach mam pełną zgodę, gdy nie przygotowuje dla mnie jedzenia. Odpala mnie jednak wciąż, gdy nie robi go dla dzieci.

Moje serce mówi mi, że zarówno to, gdy Ewa przyrządza jedzenie, jak i gdy tego nie robi, jest miłością. Gdy to robi, to daje miłość. Gdy nie robi, to zwykle dba o siebie. To i to jest miłością. Jest jeszcze trzecia opcja, gdy nie dbamy o siebie i innych, wtedy warto powiedzieć temu STOP.

Inną sprawą jest współodczuwanie. Czy czujemy nasze dzieci tak, aby zaopiekować się nimi odpowiednio? O co chodzi w ogóle z tym opiekowaniem się?

Potrzeba bliskości i zaopiekowania się drugą osobą.

Potrzebujemy bliskości, aby czuć się fizycznie jednością z innymi. Potrzebujemy bycia razem i wspólnych doświadczeń, rozmów, aby czuć się blisko emocjonalnie. Potrzebujemy głębi, autentyczności, aby czuć się blisko duchowo.

Opieka drugim człowiekiem pojawia się, gdy on sam nie może się o siebie zatroszczyć, lub woła o bliskość na jednej z powyższych płaszczyzn.

Gdy byłem małym dzieckiem, potrzebowałem bliskości matki i ojca. To wypełniało mnie, uczyło życia. Sam fizycznie i emocjonalnie nie byłem jeszcze zdolny do robienia wielu rzeczy, więc potrzebowałem wsparcia. 

Widzę naturalny cykl w moim życiu i w innych osobach. Na początku jesteśmy w pełni połączeni z rodzicami. Z biegiem lat:

  • Jeśli uda nam się fizycznie i mentalnie odłączyć od ojca i matki, stajemy się fizycznie samodzielni. Potrafimy utrzymać się, zapewnić sobie jedzenie, mieszkanie.
  • Jeśli uda nam się emocjonalnie odłączyć od rodziców, stajemy się samodzielni emocjonalnie. Potrafimy nie szukać w partnerze tych samych cech co przejawiali ojciec i matka, a także nie szukamy przeciwnych im cech (będąc w buncie). Znajdujemy partnera dla siebie, a nie rodziców.
  • Jeśli uda nam się mentalnie i energetycznie odłączyć od ojca i matki, stajemy się samodzielni duchowo. Podążamy głosem naszej intuicji / duszy / boga / życie. Nie realizujemy celów i wyobrażeń rodziców lub innych. Nie jesteśmy w stanie tego robić, jest to tak mocno nie w zgodzie z nami, że nie robimy tego. Podążamy za tym co z głębi nas wypływa.

Wszystkie te trzy etapy wymagają pracy nad sobą. Niewielu udaje się przejść przez etap emocjonalny. Co więcej, w dzisiejszych czasach, mając kilkadziesiąt lat, wciąż potrafimy nie przejść przez pierwszy etap.

Jeśli nie przeszliśmy tych trzech etapów, najprawdopodobniej w jakiś sposób potrzebujemy zaopiekowania, lub żyjemy w braku, czyli – doświadczamy “negatywności” życia, negatywnych emocji.

Im bardziej przejdziemy przez to wszystko, tym bardziej potrafimy żyć własnym życiem, a to oznacza, nie potrzebować zaopiekowania.

Potrzeba trzecia – realizacja siebie i powrót do jedności.

Jeśli uda nam się przebrnąć przez tęsknoty i wejść w fizyczną, emocjonalną i duchową dorosłość, co pozostaje nam wtedy?

Możemy… na nowo łączyć się poprzez relacje, małżeństwo, rodzinę. 

Taka rodzina, relacja.. to moja wizja, marzenie, cel do którego dążę.

Aby tak się stało, potrzebuję wydorośleć. Stać się pełnym mężczyzną (a moja druga połówka, pełną kobietą), w każdej odsłonie. Być duchowo, emocjonalnie i fizycznie żywym.

Wiem, że bycie razem, wspólne dzieci, realizacja swoich celów, są tylko jedną wielką celebracją życia. 

Budowanie rodziny wymusza wydoroślenie

Jeśli fizycznie, emocjonalnie lub duchowo nie jesteśmy żywi, wtedy rodzina wymusza wydoroślenie.

Nie możemy być w pełni razem i doświadczać esktazy życia, jeśli nie jesteśmy na każdej z tych płaszczyzn niezależni. Nasze dzieci i druga osoba odpalają nas wtedy kilkakrotnie mocniej, niż gdybyśmy byli sami.

Jeśli chcesz dojrzeć, wtedy rodzina może być niesamowitym bytem, który nam w tym pomoże.. lub stoczy nas na dno (skąd możemy później się odbić).

Do tego potrzebujemy jednak mieć jasny cel – chcemy wydorośleć.

  • Materialnie, rodzina podnosi poprzeczkę kilkukrotnie bardziej. Teraz troszczysz się nie tylko o swoje przetrwanie, ale również innych osób.
  • Emocjonalnie, jesteś tak blisko innych, że konfrontujesz się ze wszystkimi swoimi ranami. Dzieci są z Ciebie, odzwierciedlają Cię w pełni. Nie uciekniesz od nich. Możesz jedynie wrzucać im swoje tematy, ale tak czy inaczej, dzieci Cię zmieniają.
  • Duchowo, rodzina otwiera Cię na coś więcej niż Ty sam. Twoje cele znacznie poszerzają się. Wzrastasz, lub staczasz się znacznie szybciej. Twoja druga połówka i dzieci jasno pokazują Ci, czy żyjesz swoim życiem, czy jesteś tylko w przetrwaniu.

Nowa droga

Pisząc ten post, wchodzę w nowy etap. Po dziesiątkach warsztatów z budowania w sobie męskości, kobiecości i żywych relacji, przychodzi czas na rodzinę. Temat ten dojdzie do naszego repertuaru warsztatowego. Dla nas oznacza to połączenie pracy z sobą, z relacji, rodziną i społecznością.

W jaki sposób tworzyć przestrzeń do tego, aby tworzyć niezależne, radosne, silne dzieci, nie zmącone naszymi tematami? Jak radzić sobie, gdy odpala się w nas złość?

Jak zadbać o własną relację, aby dzieci nie przytłoczyły nas, rodziców? Jak dbać o bliskość, intymność, seksualność?

W jaki sposób wspierać i towarzyszyć dzieciom w tym, aby ufały życiu, ludziom, zarazem budując w nich poczucie bezpieczeństwa? Co zrobić, aby były duchowo żywe?

Ciekawią nas Wasze doświadczenia.

Add Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *