Rodzina i żywe życie

Rodzina może przynieść ból, cierpienie lub poczucie miłości i radości. Co robić, aby wydarzyło się to drugie? W jaki sposób tworzyć żywą rodzinę?

Co to znaczy w ogóle rodzina? Po co jest ona? Te wszystkie pytania były dla mnie zagadką. Czułem rodzinę w domu, gdzie się wychowywałem, jak i z ludźmi, których dużo wcześniej nie znałem. Jestem ojczymem Poli i Matiego, ojcem Noego i wkrótce zostanę ponownie ojcem. Co jest rodziną?

Co łączy te wszystkie doświadczenia? Za każdym razem czułem bliskość i miłość. Miałem poczucie, że druga osoba chce dla mnie dobrze, troszczy się o mnie lub ja o nią, ufamy sobie.

Tęsknota za matką, ojcem i bliskością.

Co jeśli tworzymy rodzinę, ponieważ tęsknimy za ciepłem w domu? Za atmosferą taką jaką wynieśliśmy z naszego gniazda, za ciepłem, które wypełnia matka?

Zauważyłem, że z automatu chcę, aby Ewa wypełniała dom miłością – smacznymi, ciepłymi posiłkami i ciepłem. Ja zaś przyjmuję rolę męską, chcę zarabiać, tworzyć schronienie dla rodziny.

Gdy tak się dzieje, czuje się dobrze. Zapala mi się więc tutaj żółta lampka. 

Potrafi mnie odpalić to, gdy Ewa nie chce przygotowywać posiłków dla dzieci lub mnie. U mojej babci i matki, było to nie do pomyślenia. Po wielu doświadczeniach mam pełną zgodę, gdy nie przygotowuje dla mnie jedzenia. Odpala mnie jednak wciąż, gdy nie robi go dla dzieci.

Moje serce mówi mi, że zarówno to, gdy Ewa przyrządza jedzenie, jak i gdy tego nie robi, jest miłością. Gdy to robi, to daje miłość. Gdy nie robi, to zwykle dba o siebie. To i to jest miłością. Jest jeszcze trzecia opcja, gdy nie dbamy o siebie i innych, wtedy warto powiedzieć temu STOP.

Inną sprawą jest współodczuwanie. Czy czujemy nasze dzieci tak, aby zaopiekować się nimi odpowiednio? O co chodzi w ogóle z tym opiekowaniem się?

Potrzeba bliskości i zaopiekowania się drugą osobą.

Potrzebujemy bliskości, aby czuć się fizycznie jednością z innymi. Potrzebujemy bycia razem i wspólnych doświadczeń, rozmów, aby czuć się blisko emocjonalnie. Potrzebujemy głębi, autentyczności, aby czuć się blisko duchowo.

Opieka drugim człowiekiem pojawia się, gdy on sam nie może się o siebie zatroszczyć, lub woła o bliskość na jednej z powyższych płaszczyzn.

Gdy byłem małym dzieckiem, potrzebowałem bliskości matki i ojca. To wypełniało mnie, uczyło życia. Sam fizycznie i emocjonalnie nie byłem jeszcze zdolny do robienia wielu rzeczy, więc potrzebowałem wsparcia. 

Widzę naturalny cykl w moim życiu i w innych osobach. Na początku jesteśmy w pełni połączeni z rodzicami. Z biegiem lat:

  • Jeśli uda nam się fizycznie i mentalnie odłączyć od ojca i matki, stajemy się fizycznie samodzielni. Potrafimy utrzymać się, zapewnić sobie jedzenie, mieszkanie.
  • Jeśli uda nam się emocjonalnie odłączyć od rodziców, stajemy się samodzielni emocjonalnie. Potrafimy nie szukać w partnerze tych samych cech co przejawiali ojciec i matka, a także nie szukamy przeciwnych im cech (będąc w buncie). Znajdujemy partnera dla siebie, a nie rodziców.
  • Jeśli uda nam się mentalnie i energetycznie odłączyć od ojca i matki, stajemy się samodzielni duchowo. Podążamy głosem naszej intuicji / duszy / boga / życie. Nie realizujemy celów i wyobrażeń rodziców lub innych. Nie jesteśmy w stanie tego robić, jest to tak mocno nie w zgodzie z nami, że nie robimy tego. Podążamy za tym co z głębi nas wypływa.

Wszystkie te trzy etapy wymagają pracy nad sobą. Niewielu udaje się przejść przez etap emocjonalny. Co więcej, w dzisiejszych czasach, mając kilkadziesiąt lat, wciąż potrafimy nie przejść przez pierwszy etap.

Jeśli nie przeszliśmy tych trzech etapów, najprawdopodobniej w jakiś sposób potrzebujemy zaopiekowania, lub żyjemy w braku, czyli – doświadczamy “negatywności” życia, negatywnych emocji.

Im bardziej przejdziemy przez to wszystko, tym bardziej potrafimy żyć własnym życiem, a to oznacza, nie potrzebować zaopiekowania.

Potrzeba trzecia – realizacja siebie i powrót do jedności.

Jeśli uda nam się przebrnąć przez tęsknoty i wejść w fizyczną, emocjonalną i duchową dorosłość, co pozostaje nam wtedy?

Możemy… na nowo łączyć się poprzez relacje, małżeństwo, rodzinę. 

Taka rodzina, relacja.. to moja wizja, marzenie, cel do którego dążę.

Aby tak się stało, potrzebuję wydorośleć. Stać się pełnym mężczyzną (a moja druga połówka, pełną kobietą), w każdej odsłonie. Być duchowo, emocjonalnie i fizycznie żywym.

Wiem, że bycie razem, wspólne dzieci, realizacja swoich celów, są tylko jedną wielką celebracją życia. 

Budowanie rodziny wymusza wydoroślenie

Jeśli fizycznie, emocjonalnie lub duchowo nie jesteśmy żywi, wtedy rodzina wymusza wydoroślenie.

Nie możemy być w pełni razem i doświadczać esktazy życia, jeśli nie jesteśmy na każdej z tych płaszczyzn niezależni. Nasze dzieci i druga osoba odpalają nas wtedy kilkakrotnie mocniej, niż gdybyśmy byli sami.

Jeśli chcesz dojrzeć, wtedy rodzina może być niesamowitym bytem, który nam w tym pomoże.. lub stoczy nas na dno (skąd możemy później się odbić).

Do tego potrzebujemy jednak mieć jasny cel – chcemy wydorośleć.

  • Materialnie, rodzina podnosi poprzeczkę kilkukrotnie bardziej. Teraz troszczysz się nie tylko o swoje przetrwanie, ale również innych osób.
  • Emocjonalnie, jesteś tak blisko innych, że konfrontujesz się ze wszystkimi swoimi ranami. Dzieci są z Ciebie, odzwierciedlają Cię w pełni. Nie uciekniesz od nich. Możesz jedynie wrzucać im swoje tematy, ale tak czy inaczej, dzieci Cię zmieniają.
  • Duchowo, rodzina otwiera Cię na coś więcej niż Ty sam. Twoje cele znacznie poszerzają się. Wzrastasz, lub staczasz się znacznie szybciej. Twoja druga połówka i dzieci jasno pokazują Ci, czy żyjesz swoim życiem, czy jesteś tylko w przetrwaniu.

Nowa droga

Pisząc ten post, wchodzę w nowy etap. Po dziesiątkach warsztatów z budowania w sobie męskości, kobiecości i żywych relacji, przychodzi czas na rodzinę. Temat ten dojdzie do naszego repertuaru warsztatowego. Dla nas oznacza to połączenie pracy z sobą, z relacji, rodziną i społecznością.

W jaki sposób tworzyć przestrzeń do tego, aby tworzyć niezależne, radosne, silne dzieci, nie zmącone naszymi tematami? Jak radzić sobie, gdy odpala się w nas złość?

Jak zadbać o własną relację, aby dzieci nie przytłoczyły nas, rodziców? Jak dbać o bliskość, intymność, seksualność?

W jaki sposób wspierać i towarzyszyć dzieciom w tym, aby ufały życiu, ludziom, zarazem budując w nich poczucie bezpieczeństwa? Co zrobić, aby były duchowo żywe?

Ciekawią nas Wasze doświadczenia.

Nasze doświadczenie, fundamenty społeczności

Nasze serca znają miejsce, w którym tworzymy swój raj na ziemi. W miejscu tym wspieramy się w wychowywaniu dzieci, uprawiamy zdrowe jedzenie, wzrastamy emocjonalnie, duchowo, mentalnie i fizycznie. 

W celu realizacji tej wizji, zbierałem doświadczenie przez ostatnie 10 lat mojego życia. W poniższym tekście dzielę się wnioskami i otwieram na kontakt z każdym, który czują, że jest to opis miejsca dla niego.

Początek

10 lat temu, w krótkim okresie czasu, przeszedłem przez proces przewartościowania głównych przekonań, którymi kierowałem się w życiu. Zwolniłem, otworzyłem się na świat emocjonalny, duchowy i zacząłem coraz częściej doświadczać wizji, które wychodziły z przestrzeni mojej intuicji. Rysując automatycznie (czyli nie myśląc co rysuję), spod mojej ręki powstawały obrazy miejsca, które mógłbym nazwać rajem na ziemi. Medytując, odczuwałem to w jaki sposób mogę się tam czuć.

Okres ten otworzył mnie na przekonanie, że gdy robię to co sprawia mi radość, co tylko dodaje mi energii, w każdym momencie w tu i teraz (od małych rzeczy takich jak wypicie herbaty, po tworzenie różnych projektów), to ostatecznie prowadzi mnie to realizacji mojego sensu życia. Przez ostatnie 10 lat angażowałem się wiele nurtów rozwoju osobistego, biznesów, zmieniając nieustannie to jak żyje i czym się kieruje. Wszystko to łączy się w mojej głowie w całość, dając różnorakie zasoby, abym mógł przekazać te dary w formie tworzenia tego “raju na ziemi”. Poniżej opisuję kolejne cegiełki, które dostrzegam.

Doświadczenie

Społeczności

Podróżowaliśmy z Ewą po wielu miejscach, studiując od wewnątrz to jak działają społeczności w Polsce i Europie. W pewnym momencie okrzyknięto nas “uzdawiaczami przestrzeni”, gdyż prędzej czy później, zawsze w miejscu w którym stawaliśmy naszym kamperem, dochodziliśmy do tego co nie działa w danym miejscu. Pasjonowało nas okrywanie, dlaczego dane miejsce i ludzie w nim żyjący, bardziej nie rozkwitają. Angażując się i wnikając w głąb problemów, które napotkaliśmy w tych miejscach, dostrzegliśmy, że najważniejszy czynnik to relacje międzyludzkie.

Moc mężczyzn, ukochane kobiety

Z tego powodu, mając za sobą 8 lat własnych doświadczeń, zacząłem realizować męskie warsztaty. Miałem głębokie przekonanie, że ważnym jest dla mnie, jak i dla tego miejsca , bycie mężczyzną, który czuje się wolny, stoi w swojej prawdzie i potrafi wesprzeć w tym innych braci. Mężczyzn, którzy potrafią czuć więcej i być w swojej mocy – stając się fundamentem dla tego miejsca. W ten sposób powstał projekt Żywy Mężczyzna (http://zywymezczyzna.pl) i regularne męskie grupy, gdzie również poznaje mężczyzn chcących współtworzyć ten raj na ziemi.

Z drugiej strony, Ewa zaczęła tworzyć grupy Żywych Kobiet, mające na celu ukochiwanie siebie. Mocna męskość i rozkwitająca kobiecość stały się dla nas pierwszą, najważniejszą cegiełką całej układanki. 

Relacje i rodzina

Dostrzegliśmy, że związek między kobietą i mężczyzną tworzy fundament w domu i stabilności całego miejsca i społeczności. Dobra relacja z samym sobą, poczucie mocy i rozkwitania, tworzą dobry grunt pod relację intymną. Gdy związek się sypie, wtedy cała społeczność również obrywa. Jeśli wszystko dobrze gra, wtedy w miejscu panuje większy spokój, obfitość, poczucie wspólnoty. 

Poświęciliśmy wiele lat rozwijając ten aspekt naszych żyć. Nasze wcześniejsze wieloletnie relacje i rodziny rozsypały się, dając nam energię i grunt do wnikania w temat tworzenia szczęśliwych relacji opartych na wolności i poczuciu bycia kochanym. Z tego powodu powstały Żywe Związki (http://zywezwiazki.pl).

Urodziliśmy naszego syna, Noego. Towarzyszymy w rozwoju Poli (9,5l) i Mateuszowie (12l), dzieci Ewy z poprzedniego związku, ucząc się to w jaki sposób tworzyć stabilną, rozkwitającą rodzinę. Popełniamy wiele błędów, na których się uczymy. Rozwiązując własne tematy, uczymy się czym jest szczęście, połączenie i przywództwo w rodzinie.

Struktury, które dają wolność

Życie nieustannie pokazuje nam, że jest możliwe stworzyć taki raj na ziemi. Książki i nurty, które nam to okazywały to: seria książek Anastazja, książka “W głębi kontinuum”, zgromadzenia Rainbow, festiwale rozwojowe, ścieżka tantryczna, turkusowe organizacje “bez szefów”. Każda z tych inspiracji towarzyszyła i wciąż towarzyszy nam. Uczymy się z Ewą je ucieleśniać w życiu.

Przez wiele lat zafascynowany byłem w jaki sposób firmy mogą działać bez klasycznej hierarchii. Odkryłem tzw. “turkusowe organizacje” i książki takie jak “Pracować inaczej”, czy “New work needs inner work”. Poznałem wiele organizacji działających w ten sposób. Doświadczałem, że aby tak się działo, kluczowe często są takie czynniki jak: samoorganizowanie się, pokazywanie całego siebie w firmie, podążanie za “powołaniem” organizacji. Przeprowadziłem prawie 200 sesji w formie wywiadów, odwiedzając ponad 20 firm w całej Europie, zarazem zarabiając na tym pieniądze. Pozwoliło mi to poznać jak ważna jest również struktura w rozwoju jakiejkolwiek organizacji skupiającej ludzi we wspólnym celu. W tym momencie ścieżkę tą rozwijam poprzez warsztaty dla firm w Niemczech, pod nazwą “Self-Organisation Learning Tracks” i http://reinvention-movie.com.

Wpierw kompletnie negowałem wszystkie struktury, mając przekonanie, że one tylko ograniczają nas i najważniejsze jest podążanie “za głosem serca, intuicji”. Następnie, odkryłem, że struktury mogą pozwalać nam na doświadczanie większej ilości wolności i miłości w życiu. Doszedłem do wniosku, że każda struktura i organizacja są osobnym bytem, który tak jak dobry przyjaciel, może być wsparciem dla wspólnych działań. Może nam służyć, aby żyło nam się lepiej i abyśmy mogli doświadczać to co chcemy. Wierzę, że “Stwórca”, w ten sposób również nas stworzył (a cała materia jest taką strukturą).

Cień otwiera na biel

Uważamy, że aby żyć w harmonii, potrzebujemy nie bać się naszego cienia. Wiemy z prowadzonych przez nas warsztatów, że gdy zmierzymy się z najgorszym scenariuszem, który możemy sobie wyobrazić, wtedy mierzymy się również z naszymi lękami, ograniczeniami, dzięki czemu otwieramy się na miłość. Wytrącamy energię z tego scenariusza. To spaja nas jako społeczność, tworzy poczucie bezpieczeństwa, szczerości i wspólnoty. 

W nagraniu z konferencji Tedx o społeczności Emerald Village (https://www.youtube.com/watch?v=EusOgAAlFG0), Bianca mówi o tym jak ważne są dla nich umowy, które spisują razem z prawnikami. To tworzy mocny fundament społeczności. 

Umowy i mierzenie się z czarnym scenariuszem jest narzędziem/strukturą, które jak wiele innych, możemy wykorzystywać po to aby wzrastać, wspierać się i tym bardziej żyć w harmonii. Poznajemy je podczas wydarzeń, które organizujemy.

Zdrowe działanie

Kolejnym rozwiązaniem mogą być regularne (np. kwartalne) wspólne spotkania i warsztaty, mające na celu rozwikłanie możliwych tematów między nami, dodania świeżej energii, wspólny rozwój, dostrzeżenie tego czego nie widzimy. Ważnym może być przy tym zapraszanie osób z zewnątrz, które nas w tym mogą wspierać i pomagać. Tak jak w związku, czasem potrzebne są szczere rozmowy aby związek był żywy. Dla przykładu, w wielu religiach istnieje takie narzędzie jak spowiedź, które w moim odczuciu ma podobną funkcję.

To co spaja nas we wspólnych działaniach to również różne projekty i działania. Inicjatywy, które rozwijają się we mnie i wśród osób zainteresowanych tym miejscem, to między innymi:

  • współtworzenie ośrodka rozwojowego – kilka domków na zgłoszenie i przestrzeń rozwojową
  • rozwój działań wokół męskich grup i projektów dla organizacji
  • działalność rolnicza
  • tworzenie małej elektrowni wodnej. 

Od utopii do pragmatyzmu

Przeszliśmy z Ewą kilka etapów rozwoju – od ideologicznego myślenia, wręcz utopijnego (zainspirowani zgromadzeniami Rainbow), bezwarunkowej miłości, wspólnym posiadaniu dóbr – kamperów, aut, domów, jedzenia (..), do potrzeby bycia w pełni niezależnym, odcinając się od innych i skupiając na sobie.

Gdy byliśmy w energii męskiej, wtedy interesował nas tylko cel – praca, misja, a chęć wspólnoty malała. Gdy zaś byliśmy w tym co nazywamy energią żeńską, wtedy chęć bycia połączony z nimi wzrastała i chęć wspólnoty była tym większa. 

Teraz łączymy się z tymi dwoma potrzebami. Dostrzegamy, że zdrowszym modelem jest zarówno posiadanie własnej niezależności (ziemi i domu, zapisanymi notarialnie pod własnym imieniem), jak i dobrowolne podejmowanie różnych działań, które nas łączą.

Grupa, kolejne kroki

Fundament w realizacji wizji, upatrujemy w: jakościach naszych relacji, wspólnych i indywidualnych pasjach i wizjach, umiejętnościach dostrzegania naszych ciemnych stron, radzenia sobie z nimi i podążania za tym co nas ożywia.

Z tego powodu, wychodzimy z inicjatywą pogłębiania naszych związków, tworząc regularną grupę Żywych Związków. Będą to trzy czterodniowe zjazdy (prowadzone przeze mnie i Ewę) i jeden co najmniej jeden tygodniowy, wakacyjny (organizowany wspólnie).

Trzy pierwsze zjazdy poświęcone będą celebracji miłości i autentyczności we wspólnym byciu razem. Będą to spotkania w bliskości, intymności i w głębokim spotkaniu z naszym partnerem/ką. Wejdziemy znacznie głębiej w nasze relacje, niż kiedykolwiek to robiliśmy. Szczegółowy opis tego co robimy możesz znaleźć na http://zywezwiazki.pl i facebooku.

Skutkiem ubocznym tych zjazdów będzie wspólne poznanie siebie, poznanie wielu praktyk pozwalających nam na tworzenie relacji i stworzenie fundamentów, o których pisałem powyżej. Wierzymy, że ścieżka ta skupi nas wokół wspólnego celu – tworzenia tego “raju na ziemi”. 

Ostatni zjazd chcielibyśmy współtworzyć razem. Proponujemy spotkać się w naturze, gdzie będziemy organizować się i gdzie wszyscy będziemy “trzymać” i dbać o przestrzeń. Każdy z nas będzie mógł wyjść z własną inicjatywą. Kto wie, być może to właśnie będzie spotkanie na wspólnej ziemi?

Mariusz

Filary i duch wspólnoty

Widząc co się zadziewa na świecie, widząc jakość naszych relacji, zadajemy sobie pytanie: gdzie chcemy żyć, gdzie chcemy aby nasze dzieci dorastały?

Mamy duże wątpliwości czy na pewno w miejscu w którym aktualnie żyjemy. Z tego powodu chcemy, a z głębi naszych serc pragniemy, stworzyć miejsce, które pozwoli nam żyć w połączeniu ze sobą, naturą, najbliższymi, przyjaciółmi, światem, w inny sposób. Nie jest to coś nowego, ponieważ czujemy, że jest to bardziej powrót do korzeni, do tego co naturalne, do tego w jaki sposób zostaliśmy stworzeni.

Trzy filary

Dostrzegamy, że najważniejszym filarem tego wszystkiego jesteśmy my sami. To co w nas, to i na zewnątrz. Gdy w nas jest spokój, akceptacja, pokora, wdzięczność, zrozumienie, odwaga, współodczuwanie, wtedy miłość w nas kiełkuje i tym emanujemy wokół nas. Chcemy aby to miejsce naturalnie wspierało każdego z nas. Jest to pierwszy filar, nad którym możemy pracować i wspierać siebie nawzajem.

Drugim filarem są relacje. W jaki sposób się porozumiewamy? Co jest akceptowalne? Czy są jakieś granice, a jeśli tak, to jakie? W jaki sposób rozwiązujemy wszelkie konflikty? Co robimy, gdy pojawia się moment, kiedy robi się trudno? Co robimy, kiedy wszystko rozkwita i prosperuje? Czy zaczynamy działać i robić tego więcej, czy może potrafimy się zatrzymać, zwolnić i rozluźnić? Czy potrafimy tworzyć relacje oparte na bliskości, wzajemnym zrozumieniu, odczuwaniu czy może coś nas blokuje?

Dostrzegamy, że nie są to rzeczy, które możemy raz na zawsze rozwiązać. Jest to droga serca, jest to intencja, świadomość, że trudności pojawiają się i z radością i ekscytacją możemy przyjmować je, ufając że mają nam do zaoferowania tylko dobro. Wszelkie trudności, choroby, konflikty, możemy w poczuciu zaufania akceptować w naszych życiach. W ten sposób możemy tworzyć relacje w których żywy jest szacunek, zrozumienie, miłość.

Trzeci filar to wspólnota, społeczność, grupa. Osada, w którym duch wspólnoty jest aktywny, potrafi przenieść góry, rozwiązywać konflikty, nie tonąc podczas sztormu, a zamiast tego wzmacniać się. Do tego potrzebna jest intencja, tworzenia więzi przyjaźni, dbania o wspólnotę.

Wspólnota jest niczym dziecko, które potrzebujemy być widziane, poczute, wspierane. Potrzebne jest aby każdy z nas o nie tak jak potrafi, dbał. W tym wszystkich mogą nas łączyć różne działania, różne spotkania ku temu celu stworzone.

Wspólny język i odczuwanie

Aby każdy z nas mógł funkcjonować w zgodzie ze swoją duszą, potrzebujemy mieć przestrzeń na to abyśmy mogli się rozwijać. Dlatego też chcemy przyjąć do społeczności osoby, które taką drogę naprawdę obrały. Osoby, które głęboką wierzą w to, że gdy coś się wokół nas zadziewa, to źródło tego jest w nas samych. Jest to pierwszy wyznacznik tego, kogo widzimy w tej osadzie, a komu może być zaoferowana inna forma interakcji, dla przykładu: warsztaty, spotkania w kręgach, czy uczestnictwo w różnych wydarzeniach organizowanych przez wspólnotę. 

Ważne jest abyśmy zrozumieli, co naprawdę mamy na myśli pod słowami, które używamy. Potrzebujemy dowiedzieć się, co nas porusza. Dotknąć naszych granic. Poznać, gdzie one są. Zobaczyć, co naprawdę nas porusza emocjonalnie. W którym momencie płacz, smutek, wzruszenie, pojawiają się. 

Do tego momentu możemy nie odczuć i nie mieć pewności, czy naprawdę słowa, które używamy, dotyczą tych samych rzeczy. Jeśli za słowami stoją prawdziwe emocje, wzruszenie, poruszenie, wtedy wiemy, że dla nas wartościowe są podobne rzeczy. Możemy poznać się w tych rzeczach znacznie pełniej. 

Nie chodzi tutaj o to abyśmy mieli wspólne wszystkie wartości, ale abyśmy mieli mocny fundament, który spowoduje, że ten wspólny dom możemy zbudować. Dom wspólnotowy jest niczym budowanie ducha miejsca. Jest on materialną manifestacją, ucieleśnieniem, trzeciego filaru – wspólnoty.

Wspieranie fundamentu

Wsparciem dla pierwszych dwóch filarów, czyli każdej z osób i relacji międzyludzkich, mogą być trzy rzeczy:

  • Pierwsza to relacje mężczyzn z mężczyznami poprzez: kręgi, warsztaty, wspólne działania, wyprawy.
  • Druga to relacje kobiet z kobietami, poprzez również warsztaty, kręgi, rozmowy, wspólne działania.
  • Trzecia to relacje kobiet z mężczyznami poprzez uzdrawianie relacji damsko-męskich, relacji partnerskich, intymnych. Mogą to wspierać kręgi damsko-męskie i różne warsztaty.

Każda osoba, która żyje w takiej społeczności jest dla siebie bratem i siostrą, W jaki sposób możemy rozwinąć taki obraz bractwa i siostrzeństwa? Co to oznacza być dla siebie nawzajem bratem i siostrą? Co się dzieje gdy może to się zmienia? Dobrze wiemy, że kobiecość przyciąga męskość. Co się dzieje gdy takie dynamiki pojawiają się w społeczności? Zazdrość, poczucie braku, to dynamiki, które potrzebujemy czasem zaadresować. Chcemy na nich również wzrastać, nic nie wypierać. 

Rodzina, relacja kobiety z mężczyzną, są to filary życia które mogą pozwolić na to aby żyć w takiej społeczności szczęśliwie. Z tego powodu, dedykowane warsztaty, spotkania, kręgi damsko-męskie, są czymś co mogą to wspierać. W tym wszystkim ważnym jest, aby nie tylko polegać na sobie nawzajem i sobie samemu, ale aby mieć również wsparcie z zewnątrz. W jaki sposób możemy dostrzec to co jest niewidzialne, to co może nie jesteśmy świadomi? Co jeśli poróżnimy się w różnych kwestiach i zaczniemy siebie nawzajem podtapiać? 

Gdy ktoś z zewnątrz, komu możemy zaufać, spojrzy na nas i dostrzeże dynamiki, których nie widzimy, wtedy możemy reagować wcześniej i nie czekać do momentu “gdy choroba się już rozwinie”, albo “zrobi się niepostrzeżenie zimno między na mi”. Z tego powodu, może być ważne i pomocne, aby dopuszczać wsparcie z zewnątrz.

„Po czynach ich poznacie”

Trzeci filar, wspólnota, możemy budować się poprzez wspólne działanie, troskę o nas i miejsce. Podejmowanie się nowych celów, które nas ekscytują, może być czymś co spaja. Pierwszym takim działaniem może być budowa domu wspólnoty. Każda kolejna nowa osoba może dołączyć, wkładając swoją pracę i zasoby. Wspólne działanie to tworzenie zalążka wspólnoty.

To pierwsze działanie, związane z budowaniem tego pierwszego domu i ogarnianiem tej przestrzeni wokół wszędzie są działaniami, czynami, które powodują, że dzięki nim możemy siebie poznać w czynie, działaniu i również wspólnym byciu. „Droga na szczyt mówią jest ważniejsza od dotarcia do samego szczytu”. Pierwsze rodziny, które się zbiorą wokół tego projektu, które będą chciały budować i włożyć swoją energię, pieniądze, w budowanie tego pierwszego budynku, to rodziny które mogą poczuć to miejsce, to co tam chce naprawdę się wydarzyć. Mogą poczuć, czy mają moc, energię w tworzeniu tego.

Kiedy mężczyzna w pełni angażuje się w działanie, lub w związek, wtedy możemy rozpoznać, czy on rzeczywiście kocha. Kiedy kobieta otwiera się, pokazuje wrażliwość swojego serca, wtedy również możemy rozpoznać, czy jest tam miłość. Czy jesteśmy w stanie otworzyć się tak na tą ziemię, miejsce, wspólnotę?

Jeśli tak, to razem zbudujemy wiele, poznamy się, będziemy wzrastać. Z tego powodu, proponujemy tworzenie ducha wspólnoty poprzez tworzenie wspólnego domu, który razem wybudujemy. Dom ten może być miejscem wzajemności, może być ucieleśnieniem tego ducha.

Czy i jak zbudujemy razem dom?

Wszystkie trzy filary mogą być fundamentami społeczności i są tak ważne jak fundament i grunt na którym stawiasz dom. Gruntu nie zmienisz, możesz go tylko polepszyć, usprawnić i włożyć większą ilość energii aby przygotować go pod budowę. Gruntem jest każdy z nas z tym z czym przychodzimy. Jeżeli jesteś gotowy, jeśli chcesz, jeśli w sercu czujesz, że jest część tego projektu, wtedy możesz to poczuć. Nawet jeśli Twój grunt w tym momencie może nie jest taki pewny, to możesz go przygotować do tego.

Drugą rzeczą jest fundament, który potrzebujemy stworzyć wspólnie i ten twój dom. Czy jesteś do niego gotowy? Czy boisz się stworzyć fundament pod coś takiego? Każdy dom potrzebuję stanąć na fundamencie jeżeli ma on tam długo stać. Warto się przygotować do tego i stworzyć dobre podwaliny.

Ostatnią rzeczą jest budowanie domu, a to już jest długa praca praca. Stworzenie takiego schronienia może dać nam poczucie radości, miłości, szczęścia.

Ostatnią rzeczą jest troska o dom. Czy będziemy potrafili się o to troszczyć? Czy będziemy potrafili troszczyć się o to aby ten dom, wspólnota, miały się dobrze? Czy będziemy potrafili zatroszczyć się o to aby ten dom, wspólnota miała się dobrze. Dom potrzebuje aby w nim regularnie sprzątać, naprawiać go, konserwować, odnawiać. Dzięki temu może być w nim żywa energia i miłość, które służą nam wszystkim.

Jeśli to czujesz zapraszamy do budowy tych filarów i domu. Ziemia jest do tego przygotowana. 20 minut drogi od Szczecinka, wśród lasów i jezior, od 7 lat troszczono się o nią, aby przyjąć tego ducha. Zapraszamy.